Zgiełk uliczny, ruch samochodów,
skrzyżowanie, światła przezorności,
obowiązki zajęć i pochodów
zniewoliły trzeźwość ostrożności.
Myśli w głowie zaroiły,
wybieg czasu w jednej chwili,
fakty zdarzeń wyprzedziły,
piesi w ruchu przyśpieszyli.
Bóg odmierzył moje kroki
spokój przejścia nie zakłócił,
nagle oddech mój głęboki
stanął w miejscu, nie zawrócił.
Głos przekleństwa ludzkich słówek,
śmiercionośne opowieści,
na przystanku stek wymówek,
wypadkowy zwyczaj wieści.
Odwróciwszy się za siebie
serce moje zamierało,
postanowił Pan mój w niebie,
życie moje ocalało.
Dzień odejścia nie dla ciebie,
tutaj jesteś mi potrzebny,
świat ginący jest w potrzebie,
przynieś pokarm mu chwalebny.
Mirosław Kosmala – 2008r.11.27 mk