You are currently viewing Z perspektywy redaktora… Wolnym być…

Z perspektywy redaktora… Wolnym być…

W dniach 24 i 25 sierpnia b.r. z inicjatywy kapelana z Kościoła Chrystusowego w RP w Koszalinie, Daniela Harasyma odwiedziliśmy cztery miejsca, w których poza częścią artystyczną została przeprowadzona posługa duszpasterska.

Piątek.  Koszalin i Mileno.

Daniel Harasym, Andrzej…. z Kłodzka wraz z chórkiem  Ania i Sara  i ja udaliśmy się do Młodzieżowego Ośrodka Adaptacji Społecznej w Koszalinie przy ul. 4-go Marca. Spotkanie z ósemką młodych ludzi, którzy zbłądzili rozpoczęliśmy o godzinie 10 od rozmowy dotyczącej miejsca, w którym są, dlaczego tu są, jakie mają marzenia i pragnienia. Poza tym wychowankowie opowiadali skąd pochodzą i jaki mają stosunek do wiary w ogóle, a w szczególności do Boga, Jego Syna Jezusa Chrystusa i Słowa Bożego. Następnie goście z Kłodzka śpiewali różne pieśni dotyczące wiary i Wiary, czyli tej, o której wiele osób różnych wyznań często mówi oraz o tej prawdziwej przepełnionej czynami i własną postawą. Postawą według Ewangelii. W krótkich odstępach pomiędzy pięknymi pieśniami w wykonaniu brata Andrzeja i jego wspaniałego chórku, nasi goście z Kłodzka opowiadali o sobie. O tym jak szukali Boga i jak Go znaleźli. Najwięcej opowiadał brat Andrzej o swoim życiu pełnym grzechów i pustki; pustki duchowej. W międzyczasie spotkanie z wychowankami MOAS w Koszalinie wzbogacił o Słowo Boże kapelan środowisk więziennych Daniel Harasym. Także i on opowiadał o sobie; o swoim życiu bez Boga; bez Jezusa Chrystusa; życiu które było ubogie, bo pozbawione jakiegokolwiek sensu. A takie życie mogło prowadzić tylko w jedno miejsce; miejsce w które niegdyś Daniel trafił, czyli do więzienia. Ale więzienie to stało się dla Daniela początkiem odnowy, nowego życia. Życia już z Panem Naszym Jezusem Chrystusem. Z ósemką wychowanków; młodych ludzi, którzy zgrzeszyli pożegnaliśmy się o godzinie 11.30.

Kolejnym miejscem, do którego udaliśmy się w piątek był Dom Pomocy Społecznej w Mielnie. To chyba było najpiękniejsze doświadczenie tego dnia. Bardzo duża grupa ludzi, przede wszystkim starszych i niedołężnych powitała nas z ogromną radością; radością ludzi samotnych, bo samotność jest czymś najgorszym szczególnie na starość. Samotność ta ma także inny, drugi i gorszy wymiar. Bo przecież dookoła są inni ludzie. Inni podopieczni, personel, a jednaka czegoś lub bardziej Kogoś brak. W tym przypadku brakowało tym starszym ludziom  Chrystusa i Jego Nauk i Słów. Tę kwestię wypełnił jak zwykle starannie i sumiennie kapelan Daniel a także – był w tym miejscu w tym dniu razem z nami – Pasto Piotr Kiciński. Poza tym całe spotkanie zostało wypełnione śpiewami wykonywanymi przez naszych gości z Kłodzka. W tym czasie na sali były łzy, ale łzy szczęścia, a część pensjonariuszy wtórowała jak tylko potrafiła naszym artystom z Ziemi Kłodzkiej. Także dziewczęta z chórku dzieli się swoimi przeżyciami i doświadczeniami życiowymi oraz opowiadały w jaki sposób nawróciły się i znalazły drogę do Jezusa Chrystusa. Wielu naszych słuchaczy wdało się z nami w rozmowę, zadawało wiele pytań, a na zakończenie, które dla naszych gospodarzy było przykre życzono nam wszystkiego najlepszego, szczególnie w głoszeniu Słowa Bożego i Ewangelii. Deszcz, który wówczas zaczął padać był oznaką pożegnania, ale także naszym zdaniem znakiem od Pana, że po burzy zawsze przychodzi słońce. To w kontekście zjawisk atmosferycznych, ale także jako symbol pokoju, dobroci, miłości i pojednania z Jezusem Chrystusem.

Sobota.  Stare Borne i Opatówek.

Z rana w sobotę znaleźliśmy się w miejscu zwanym potocznie więzieniem, czyli w Zakładzie Karnym w Starym Bornem. Dopiero jak się przekroczy próg takiego miejsca, bez względu na rodzaj wizyty, doświadcza się specyficznej atmosfery takich miejsc. Dookoła mury, druty, bramy, strażnicy i… pustka oraz cisza. Ale takie są miejsca odosobnienia dla tych co zbłądzili i to już poważnie i nie pierwszy raz. W więziennej stołówce urządziliśmy małą salę koncertową. Na początek głos zabrał brat Andrzej z Kłodzka, który osadzonym opowiedział o swojej Golgocie; o swoich pobytach najpierw w poprawczaku, a potem w różnych więzieniach. O swoich wyjściach i obietnicach, że więcej za mury więzienia nie wróci, a jednak wracał, bo jak sam powiedział nie znał dobra, żadnego dobra, a szczególnie Dobra, którego imię brzmi Jezus Chrystus. Nie miał też żadnego „kompasu”, „mapy” i „drogowskazu”, a tym wszystkim stała się dla niego po prostu Ewangelia. Oczywiście potem nie zabrakło pięknych pieśni, pieśni które mówiły o wolności, ale także o tej innej. Bo według brata Andrzeja wielu osadzonych, odsiadujących wyroki to już ludzie wolni, bo znają Pana Naszego Jezusa Chrystusa lub przynajmniej Go poszukują. Jest też ogromna rzesza ludzi żyjąca poza murami więziennymi i mająca się za ludzi wolnych, ale tak naprawdę są to ludzie zniewoleni; uzależnieni , przygnieceni codziennością z brakiem nadzieji co po śmierci

Słowa Ewangelii osadzonym przekazał kapelan Daniel. Zresztą on także opowiadał o swojej ubogiej w wiarę przeszłości, o swojej grzesznej drodze. Po zakończeniu koncertu i ewangelizacji nastąpiła najpierw cisza, cisza wynikająca z myśli osadzonych. Ale po chwili rozgorzała dyskusja, padały pytania. Ci najbardziej zainteresowani i poruszeni zostali z nami na sali najdłużej i wdali się w cichą, ale pełną emocji rozmowę z Danielem i Andrzejem.

Kolejnym naszym miejscem, do którego zmierzaliśmy z Panem Bogiem był oddział zewnetzrny Zakładu Karnego w Starym Bornem, który mieści się kilka kilometrów dalej w Opatówku. I tam na nas czekano i urządzono nam salę, na której mogliśmy dać koncert, głosić Słowo Boże i po prostu porozmawiać z ludźmi; ludźmi takimi jak my. Bo przecież dla Boga nie ma ludzi gorszych czy lepszych. Są ci, którzy zgrzeszyli, zwątpili, i ci którzy muszą usłyszeć słowo prawdy . Z. Karny w Opatówku był w tym dniu ostatnim naszym przystankiem na drodze naszej wspólnej wędrówki z Bogiem. Po zakończeniu koncertu i odczycie kilku fragmentów Pisma Świętego, którego dokonał i zinterpretował kapelan Daniel nastąpiła cisza, a potem rozpoczęła się dyskusja. Faktem jest, że na sali zostali tylko najbardziej zainteresowani, a może ci najbardziej odważni, poszukujący? Ale przecież nie chodzi o jakąkolwiek ilość. Wystarczyło, że tylko kilku osadzonych pytało o Boga, o drogę do Niego. A pytania to rozmowa, a rozmowa to Słowo.

A przecież w Ewangelii według św. Jana 1rozdział jest napisane: „ Na początku było Słowo; Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo……. A Słowo ciałem się stało”

Krzysztof Sapała