Już od najmłodszych lat mojego życia zastanawiałam się co będzie po śmierci. Takie zagadnienia wprowadzały mnie w zakłopotanie, ponieważ nie wiedziałam co będzie potem, pomimo że wychowywałam się w typowo polskiej rodzinie. Rozmyślałam nad tym czy istnieje niebo i piekło (a jeśli tak, to chciałam wiedzieć jakim sposobem można dostać się do nieba) lub czy też wraz z moją śmiercią wszystko się skończy. Nie raz w moim dzieciństwie chodziły mi po głowie takie myśli, ale ponieważ nie miałam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, bardzo szybko próbowałam o takich rzeczach zapomnieć, tłumacząc się, że mam jeszcze sporo czasu, żeby myśleć o Bogu, gdyż jestem bardzo młoda. Wychodziłam z założenia, że pobożność lub głęboka wiara w Boga jest tylko dla ludzi starszych, ludzi, którzy w moim przekonaniu byli bliscy śmierci, a więc jednocześnie bliscy tego co nastąpi po śmierci.
Takie były moje poglądy dopóki, mając dziesięć lat, nie straciłam ojca. Wtedy sobie uświadomiłam, że jednak żaden człowiek nie jest odporny na śmierć i że nikt nie zna dnia lub godziny swojego odejścia z tego świata. W wyniku tego przeżycia wraz z mamą stałyśmy się dość religijne, w miarę regularnie chodząc do spowiedzi, na msze, i tak dalej.
Niestety ani religia, ani żaden obrządek nie zaspokoiły pustki i niepewności w mojej duszy. Pamiętam jak pewnego razu wróciłam wieczorem do domu (chyba ze spowiedzi) i mimo to czując na sobie ogromny ciężar grzechu i świadomość tego, że nie umiem pozbyć się tak bardzo przytłaczającego uczucia winy, pomimo spowiedzi oraz zadanej mi przez duchownego pokuty. Tego wieczoru zapragnęłam przebaczenia grzechów od samego Boga , było mi już zbyt ciężko z moimi grzechami, i oszukiwaniem samej siebie. Nie minęło parę miesięcy jak pewna osoba powiedziała mi, że Jezus jest tym, który może mi przebaczyć wszelkie moje grzechy, gdyż umarł za mnie na krzyżu, i że Jego krew oczyści mnie z wszelkiego występku i zapewni życie wieczne w niebie. Wtedy po raz pierwszy poprosiłam Boga w imię Jezusa o przebaczenie grzechów i o zbawienie mojej duszy; wtedy też po raz pierwszy odczułam Bożą obecność oraz miłość i miałam pewność, że Bóg mi odpuścił moje grzechy i że czeka mnie przyszłość z Nim w niebie.
Od tego czasu minęło już prawie dziewięć lat, nie mniej jednak każdego dnia Bóg czuwa nade mną i kieruje moimi krokami, nieraz w bardzo namacalny sposób. Pamiętam jak pewnego razu gdy byłam w liceum, polonistka zadała nam nauczenie się i wyrecytowanie dziwnego wiersza. Wiedziałam, że nie mogę tego zrobić, ponieważ recytując wiersz wychwalający nie Boga i zaparłabym się Chrystusa. Powiedziałam więc nauczycielce otwarcie, że nie mogę tego zarecytować, gdyż zaprzecza to temu co mówi Biblia: „Nie będziesz miał innych bogów obok mnie.” (1 Mojż. 20,3). Pani nauczycielka lekko mówiąc zdziwiła się, ale przyjęła moją postawę i zadała mi inny wiersz, to znaczy wiersz , ale dla mnie to nie było ważne, ponieważ chwaliłam Boga za to, że swoją postawą mogłam nauczycielce oraz kolegom i koleżankom zaświadczyć o Chrystusie. Potem w wyniku tego wydarzenia miałam okazje z kilku koleżankami więcej porozmawiać na temat Boga oraz zabawienia w Jezusie.
Dziękuję Bogu za Jego łaskę, która mnie zbawiła oraz za to, że jest tak wspaniałym Ojcem dla mnie, któremu zależy na mnie i który jest zainteresowany każdą dziedziną mojego życia, ponieważ mnie kocha.
Ja wiem, że Bóg pragnie być takim Ojcem dla każdej osoby, gdyż On żyje i może być obecny w życiu każdego, młodego czy starszego. Ja się o tym osobiście przekonałam. Chwała Panu!!
Anna Wilga