You are currently viewing Kościół uliczny w Szczecinie

Kościół uliczny w Szczecinie

Kochani!

Pragnę opowiedzieć Wam o moim pierwszym uczestnictwie w akcji „Kościół uliczny w Szczecinie „.

Na zaproszenie Zdzicha lidera Kościoła ulicznego i Pastora więziennego Aresztu w szczecinie Mariusza Sochy z udziałem Karoliny, Piotra, Jacka, Andrzeja i Asi w dniu 18 Września, dotarliśmy na 13:30 pod Szczeciński Areszt. Tam dla ponad 50 os. Opowiadaliśmy jak żyliśmy przed tym jak Jezus nas znalazł i co Jezus zrobił w naszym życiu do dnia dzisiejszego. Całe spotkanie trwało o 14:30 do 16:30 to był dobry Boży czas…. w którym ” rozkręcaliśmy się ” przed uliczną ewangelizacją.

Z odpowiedzialnymi za uliczną ewangelizację, umówiliśmy się o godz.17:15 na Placu Grunwaldzkim , w tym miejscu podczas deszczu rozkładając namioty i sprzęt modliliśmy się aby Jezus zamknął deszcz abyśmy mogli wyjść do ludzi i aby ludzie wyszli do nas. Zanim się spotkaliśmy Zdzichu lider wraz z własnym zespołem z różnych kościołów(gdyż kościół uliczny jest ponad denominacyjny) ewangelizowali w tych okolicach już od ponad 1,5r, jak się później dowiedziałam, został ich 1,5roczny trud uwieńczony sukcesem, bo ok. 50os. powierzyło swoje życie Jezusowi. Dla takich chwil warto żyć……

wielMomentem łączącym etap pierwszy z drugim była wspólna modlitwa dziękczynno-błagalna, i zaproszenie by Jezus towarzyszył nam podczas dalszej ewangelizacji tego dnia.

Wielu ludzi, którzy przyszli nas posłuchać, dość długo z nami rozmawiało w czasie ewangelizacji jak i po. Młoda studentka zaczepiona na przystanku tramwajowym, określająca się jako agnostyczka pozwoliła sobie opowiedzieć o naszej nadziei, nie zdążyliśmy jednak wspólnie się pomodlić, ponieważ nadjechał jej tramwaj. Mamy gorąca ufność że dwie starsze panie i jedna na wózku inwalidzkim choć nie bardzo były zainteresowane rozmową, ale jednak nas słuchając, że ziarno zostało zasiane, i w swoim czasie ktoś to podleje a Bóg w swoim czasie da wzrost. Najbardziej przykra była pierwsza próba podjęcia rozmowy o Jezusie, gdy szpakowaty przechodzień poproszony o chwilę uwagi ostrym tonem stwierdził:” Do roboty się bieżcie.” ??? ( przecież każde z nas pracuje zawodowo).

Każdy z naszej ekipy był ewangelizatorem, Jeden się modlił, Drugi czytał psalmy dwoje śpiewało, ktoś głosił świadectwo a ktoś inny głosił słowo Boże z Ewangeli Jan 6r 1-14 Dzień był wyjątkowo zimny i deszczowy ale punktualnie o 18 deszcz przestał padać aż do 21:00 gdy spakowani odjechaliśmy rozcierając skostniałe ręce na gościnę.

Po powrocie do domu odczuliśmy szczęście i radość że kolejni ludzie usłyszeli dobrą nowinę o Chrystusie. Pomimo poniesionych kosztów chłodu, zmęczenia a czasem lodowatych uwag zaczepianych ludzi, uważamy, że warto ewangelizować tych, których Pan stawia na naszej drodze i przynagla przez Ducha Świętego że czas łaski dobiega końca.