You are currently viewing Boża ingerencja

Boża ingerencja

„To zaś, co niegdyś zostało napisane, napisane zostało i dla naszego pouczenia, abyśmy dzięki cierpliwości i pociesze, jaką niosą Pisma, podtrzymywali nadzieję.” Rzymian 15,4

Ktoś powiedział, że myśli Boże trzeba czytać jak hebrajską książkę: od końca. Niemożliwym jest pojąć je i wytłumaczyć aktualnie rozgrywającymi się zdarzeniami naszego życia, gdy toczy się ono dzień po dniu. Bóg ma swój własny kalendarz dla naszych spraw i swój własny zegar. Jakkolwiek dziwne i niezrozumiałe wydawać się nam mogą prowadzenia Pana, uwierzmy w jedno:

„Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują” (Rzymian 8:28 ). Życie nasze jest w Jego ręku jak wzorzysta tkanina na warsztacie tkacza. Bóg splata z nitek naszych przeżyć i wydarzeń przedziwny wzór, którego całe piękno ujawni się dopiero wówczas, gdy praca będzie skończona. Ale Pan do tej pracy nie używa tylko nitek jasnych i pogodnie kolorowych. Tak, jak słoneczne niebo przeplata się z szarym, a nawet ciemnym, tak i dni naszego życia bywają różne. I choćby w danej chwili przedstawiały się nam bez sensu i składu, musimy zaufać Bogu, że On z tej plątaniny uczyni drogocenną i piękną tkaninę, zgodną z Jego zamysłem dla nas.

Niechaj natchnie to nasze serca odwagą i nadzieją! Pamiętajmy zawsze, że Ojciec Niebieski zna naszą drogę i

obdarzył nas obietnicą, że nie jesteśmy na niej sami. Złóżmy siebie i nasze problemy w ręce Boga, zaufajmy Panu!

„W zdrowiu i w chorobie niosą nas dni i noce ku wielkiemu celowi. Pozwólmy się objąć życiem wiecznym w Jezusie

Chrystusie.”

Pewien mędrzec wschodni zapytany, co by uczynił, gdyby na krótki czas uzyskał władzę nad światem,

odpowiedział: „Starałbym się ustalić jednoznaczną treść wszystkich słów i pojęć, aby ludzie, wypowiadając te

słowa, mieli to samo na myśli”. Słowo „wiara” też stało się wieloznaczne i wielu rozumie je różnie. Istnieje pogląd,

że wiara zaczyna się tam, gdzie kończy się wiedza, że jest przedłużeniem wiedzy w sferę nieznaną. Pragnienie

wiary jest człowiekowi wrodzone, mało jest ludzi zupełnie niewierzących. Jeżeli wiara nie odnosi się do Boga,

wtedy zwraca się ku bożkom, tym prymitywnym, stworzonymi rękami, i tym stworzonym w umyśle. Wiara często przeradza się w zabobon, lub na miejsce Boga stawia „siłę wyższą”, „ślepy los”, „przeznaczenie”, czy jeszcze zupełnie inne ludzkie idee, a nawet siebie samego. Niektórzy uważają się za wierzących, ponieważ akceptują

nauki swojego kościoła. Wiara nie jest jednak ani uzupełnieniem wiedzy, ani też uznawaniem pewnych nauk

chrześcijańskich. Wiara Abrahama, którego Biblia nazywa „ojcem wierzących”, polegała na zaufaniu i posłuszeństwie oraz na całkowitym oddaniu się Bogu. Jezus Chrystus wyraził dwojgu ludziom swoje uznanie wsłowach: „wielka jest wiara twoja!„. W obu wypadkach byli to poganie, oficer rzymski i niewiasta kananejska.

Ich wiara bynajmniej nie polegała na uznawaniu jakiś dogmatów teologicznych, gdyż jako poganie dogmatów

tych nie znali – ale na ufności Jezusowi. Niewierzący – a może raczej wątpiący – to taki, który nie ma tej ufności, nie chce zawierzyć siebie Bogu. „W przyrodoznawstwie, historii, filozofii napotykamy na każdym kroku na fakty, zjawiska i zasady, które trzeba przyjąć jako pewniki i aksjomaty, nie mogąc ich rozumowo dowieść. Nie ma myślenia bez wiary.”

 

„Jak namaszczenie Jego poucza was o wszystkim i jest prawdziwe, a nie jest kłamstwem, i jak was nauczyło, tak

w Nim trwajcie.” 1 Jana. 2:27. Nie ma chyba człowieka, którego nie można by sprowokować do ujawnienia swych emocji. Jak niestała może być granica pomiędzy stałym kontrolowaniem siebie. Różne sytuacje życiowe sprawiają, że staramy się dopasować do nich swe postawy. Nakładamy maski, dążymy do „pustki emocjonalnej”, zakładając, że to najlepszy sposób przetrwania.

Człowiekowi wydaje się, że ma wszystko pod kontrolą, lecz to życie na kruchym lodzie i na nic nasze chęci opanowywania siebie.

Będąc w Jezusie nie potrzebujemy już żadnych „barw ochronnych”. Wraz z całym bagażem swoich zwątpień, trosk i

niepewności możemy je zrzucić u Jego stóp i po prostu zawierzyć Temu, który jest Prawdą.

Nasz Pan nauczy nas, czym jest życie w prawdzie, gdzie miast pychy, obojętności czy lęku przed ludźmi główną pobudką do zważania na swe emocje będzie miłość do Boga i do bliźnich. On nie oczekuje po nas natychmiastowej doskonałości.

Stopniowo będziemy uwalniać się od kłamstwa i asekuracji, lecz nadal zdarzy się nam popełnić głupstwo lub

wypowiedzieć słowa, których później będziemy żałować. Przychodząc do Pana, mamy jednak obietnicę, że On

przyjmie nas, pomoże i pouczy, aby coraz lepiej podobać się Bogu.

Tylko w połączeniu z Jezusem Chrystusem możemy zwyciężać siebie w tym, co należy jeszcze do naszej starej natury.

Trwając w Nim, zaczniemy żyć w prawdzie, której Bóg błogosławi. ”Gdzie zawodzi ludzka istota, tam triumfuje Boża wierność.”